środa, 11 marca 2015

Szept



 Gdyby ktoś kiedy ktokolwiek spytał Arona lub Delię od kiedy kochają Isil, odpowiedzieliby, że od początku swojego już prawie dwudziestodwuletniego życia.

Wielbili ją w równym stopniu odkąd sięgali pamięcią, a ona odwdzięczała się im przyjaźnią, lecz często czuła się jakby miała przy sobie dwójkę kochanych przez nią, lecz ciągle rywalizujących o siebie pupili, z którymi nie bardzo wiedziała co zrobić. Mimo tego lgnęła do uprzejmości, którą jej okazywali, korzystając z niej łapczywie, ponieważ uważała przyjaciół za jedyną odskocznię, od nadpobudliwego ojca, oraz matki, która, będąc zbyt obojętną na świat, nie próbowała nawet bronić Isil przed swoim mężem.

Ludzie z miasteczka uważali relacje trójki przyjaciół za dziwne, lecz ich plotki nie przeszkadzały dzieciom (a potem dorosłym), ani też nie naruszyły łączących ich więzi.

A poprzez lata, stawali się nierozłączni, zaplątani w uczuciu którym darzyła ich, jedna dziewczyna,

-Wyjdziesz za mnie w przyszłości, prawda Isil?- zapytał dziesięcioletni Aron, próbując dzielnie nadążyć za skaczącą po wystających z rzeki kamieniach dziewczynką, jednocześnie starając się nie zgubić idącej za nim Delii.

-Nigdy nie wyjdę za mąż- szepnęła Isil, przyspieszając kroku - Masz przecież Delię.- dodała, po czym zniknęła za drzewami, zostawiając Arona i Delię, patrzących na siebie z niesmakiem



***

 O ich miejscowości zrobiło się głośno, gdy po mediach rozeszła się wiadomość o pożarze wywołanym na skutek awantury w jednym z domów. Gdy udało się zgasić ogień, w ruinach znaleziono ciała ojca, matki oraz młodszego brata Isil. Jej samej nie odnaleziono. Wielu mówiło, że uciekła w góry, zabierając ze sobą swój smutek, oraz zostawiając za sobą, dwójkę ludzi nie mogących bez niej żyć.

Aron i Delia, opłakiwali ją tak, jakby ogień, który strawił jej dom oraz rodzinę zabrał też ją. Pozwolili by żałoba przesiąkła ich na wylot i pozwoliła myśleć tylko o tej jednej ukochanej osobie, będącej w miejscu do którego żadne z nich nie mogło dotrzeć.



***

 Trzy dni po jej zniknięciu Aron czekał na schodach prowadzących do sklepu, który przejął po rodzicach, wpatrując się w słońce zachodzące za górami na horyzoncie.  

Przyjdzie do niego. Napewno przyjdzie.

Przyjdzie i usiądzie razem z nim na jednym z zimnych schodków, jak miała w zwyczaju przez ostatnie lata. Będzie opowiadać o przyszłości, o tym co zrobi gdy nareszcie wyrwie się ze stalowego uścisku ojca. On opowie jej o swoim dniu, może sprawdzi dyskretnie czy na jej twarzy nie pojawiły się siniaki, poda jej herbatę i będzie wpatrywał się w jej pełne usta, które w końcu pocałują go w policzek i wyszepczą mu do ucha pożegnanie. 

Mimo tego, że czekał godzinami, nie przyszła.


***

Nie wróciła również następnego dnia

***

 Siódmego dnia po jej odejściu, Aron przewrócił stoisko w sklepie, rozbijając wszystkie stojące na nim butelki.

Dziesiątego dnia uderzał pięściami w mur swojego domu, dopóki z jego rąk nie popłynęła krew

Dwa tygodnie później przyszła do niego Delia.

-Chodź- powiedziała biorąc go za rękę i prowadząc na schody, gdzie razem wpatrywali się w horyzont modląc się o to by przed ich oczami pojawiła się znajoma sylwetka.


***

 Delia była jedyną osobą która pomogła Aronowi w prowadzeniu sklepu, gdy jego rozpacz, przerodziła się kompletny brak chęci wstania z łóżka.

Była też jedyną osobą która pewnego posępnego wieczora sprawiła, że się uśmiechnął.

W końcu została też osoba, która opadła z nim na łóżko pod koniec trzydziestego dnia, a potem ujeżdżała go powoli, gdy obydwoje szeptali imię pół-dzikiej dziewczyny której najprawdopodobniej towarzyszył teraz tylko wiatr, góry oraz wspomnienie jej martwej rodziny.

***

 -Jestem w ciąży- powiedziała Delia pewnego wieczoru, gdy zastała Arona siedzącego na schodkach przed swoim sklepem.- Jest twoje- dodała niepotrzebnie, gdy patrzyli na siebie obojętnym wzrokiem.

***

 Pobrali się w słoneczny wiosenny jesienny dzień, pod czujnymi spojrzeniami rzucanymi w stronę zaokrąglonego brzuszka Delii, która nie mogła powstrzymać się od ciągłego spoglądania w stronę lasu, nawet kiedy Aron wsuwał na jej palec obrączkę. On natomiast zaciskał pięści, gdy patrzył jak Delia podpisuje papiery, myśląc o uśmiechu Isil, zakończonym głębokimi dołeczkami po każdej stronie.

***

 Po rozejściu się gości z jednej z grubych gałęzi drzew, zeskoczyła samotna sylwetka, tylko po to by zniknąć zanim któreś z państwa młodych zdążyło mrugnąć okiem.

***

 -Nienawidzę jej- warknął chwytając odbijającą się od ściany ramę ich nowego łóżka-Nienawidzę...- powtarzał, a jego słowa przekształcały się w niski, prawie bolesny jęk. Czuł jakby jej niebieskie oczy śledziły jego każdy ruch.
-Ja też- szepnęła Delia, myśląc o jej ciemnych włosach, oraz o tym jakim uczuciem byłoby przejechać dłońmi po jej gładkich plecach.

***

 W dniu, w którym Aron przestał wysiadywać przed sklepem, na schodach pojawiły się trzy duże króliki. Oczy chłopaka szaleńczo rozglądały się dookoła, lecz spotkały się wyłącznie ze spokojnym letnim krajobrazem.
Zwymiotował dwa razy przygotowując zwierzęta do ugotowania, lecz nie miało to absolutnie nic wspólnego z krwawą robotą.
Nie powiedział Delii.

***

 Trzy dni później w tym samym miejscu pojawiła się garść leśnych poziomek zawiniętych w duży liść.

-Są dla ciebie- powiedział Aron, podając je żonie.
Gdy spojrzała na niego, kładąc rękę na nabrzmiałym brzuchu, obydwoje poczuli jak duch żywej osoby oplata się wokół nich.

***

 Już prawie świtało, gdy do ich drzwi zapukała przemoczona nocną ulewą Isil.

Krzątali się wokół niej przez dobrą godzinę, przepychając się nawzajem, by wytrzeć jej włosy lub kazać wypić jeszcze więcej gorącej herbaty.

Aron trząsł się ze szczęścia gdy wycierał jej twarz jak najdelikatniej potrafił, patrząc jak opiera się o niego bezwiednie.

-Przygotuję ci kąpiel-powiedziała Delia, odsuwając się gdy zobaczyła jak Aron bierze przemoczoną dziewczynę za rękę.
-Nie-odpowiedziała Isil, łapiąc Delię za nadgarstek, natychmiast zaciskając go w łagodnym, lecz stanowczym uścisku-Przygotuj nam kąpiel- dokończyła patrząc to na Delię, to na Arona.

***

 Została na dwa dni. Dwa błogie dni, podczas których nie istniało nic poza trzema ciepłymi ciałami ułożonymi wygodnie w białej pościeli, miękkimi dłońmi gładzącymi blizny pokrywające dłonie oraz część przedramienia Isil, silnych ramion oplatających ją w pasie oraz cichego i spokojnego oddechu wydobywającego się w płuc Delii.

Isil wymknęła się o świcie trzeciego dnia, wracając do dziczy, która stała się dla niej domem i osłoną. Tym razem to Aron wykazała się siła, pomagając Delii się pozbierać.

***

 Po szesnastu godzinach, (jak to określiła położna) "najtrudniejszego porodu przy jakim była" na świat przyszedł chłopiec o silnych płucach i jasnych loczkach.

Dłoń Arona przesuwała się po włosach żony, gdy patrzyli razem na zawiniątko w jej ramionach.

-Ona nas kocha, prawda?- zapytała cicho.
-Oczywiście- odpowiedział, obserwując powiększającą się czerwoną plamę na białym prześcieradle oraz na coraz bardziej przerażony wyraz na twarzy położnej.
-Myślisz, że do nas przyjdzie?-jej głos stawał się coraz słabszy.
-Tak. Myślę, że przyjdzie.- wyszeptał biorąc ją za rękę.
-Tak bardzo chcę żeby przyszła-powiedziała, lekko spoglądając na skruszony wzrok położnej-Tak bardzo chcę by pokochała nasze dziecko...

Po tych słowach, dłoń którą przed chwilą ściskała Arona stała się wiotka.

***

 Isil niepewnie podeszła do drzwi jego domu. Jej dłoń już sięgała klamki, lecz nagle pojawiła się nad nią ciemna chmura poczucia winy, która zastała natychmiast rozgoniona przez  donośny płacz dobiegający ze środka. Potrzebował jej.

Aron siedział na podłodze w sypialni, opierając się o ścianę,a na jego twarzy malowała się czysta bezradność, gdy patrzył na płaczące dziecko w jego ramionach.
-Nie przestaje płakać- powiedział poprostu, gdy zobaczył Isil.
Dziewczyna osunęła się po ścianie, by usiąść przy nim i delikatnie wyjąć niemowlaka z jego rąk . Przestał płakać natychmiast 

Chłopak patrzył jak Isil tuli do siebie jego dziecko śpiewając mu cicho kołysankę. Po kilku minutach, odłożyła śpiącego synka do kołyski, a jemu pomogła wstać.

-Zostaniesz z nami?- zapytał ją, ścierając łzy które zaczęły spływać po jego twarzy, gdy zdejmowała mu koszulę, lekko całując po szyi.
-Zostaniesz, Isil?
Odpowiedź która wyszeptała mu do ucha, że jego świat pogrążył się w ciszy.




------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Yyyyyy... Noo.. Ten... Nie wiem co powiedzieć. Jeżeli ktoś chce mnie zamordować proszę to zrobić teraz ;__; I tak was kocham.