piątek, 12 września 2014

Ciągle cię słyszę.

  Mira kochała dwójkę swoich starszych dzieci. Nikt, nigdy nie próbował zaprzeczyć temu że poszłaby za nie w ogień.

Lecz ze swoim najmłodszym dzieckiem łączyła ją specjalna więź.


Ta ciąża nie była zainicjowana przez jej męża. Tym razem to ona pewenej nocy splotła jego palce ze swoimi, zadając ciche pytanie, na które znała odpowiedź.


Mimo tego, iż na początku małżeństwa wpadała w panikę na myśl o tym, że zostanie matką, bojąc się że nie poradzi sobie z ciężarem jakim jest odpowiedzialność za czyjeś życie, zakochała się w swoim pierwszej córeczce w momencie kiedy pierwszy raz wzięła ją w ramiona.Tak samo było za drugim razem, gdy położna ułożyła małego, głośnego chłopca na poduszce obok jej głowy.


Lecz tym razem to było coś innego. Śniła o tym dziecku zanim jeszcze zostało poczęte. Wyobrażała sobie jakby to było nosić je pod sercem, a potem na rękach. Wyobrażała sobie jak bawi się z rodzeństwem biegając na małych tłustych nóżkach, nie więdząc jak bardzo napawa ją to dumą i zarazem łamie jej serce.


Wiedziała, że to dziecko będzie inne. Wiedziała, że kiedy przyjdzie na świat i spojrzy na jej/jego małą twarzyczkę, zobaczy starego przyjaciela.


Te dziecko pokochała zanim zaczęła się ich historia.



***


 Pierwsza ciąża była bardzo dezoriętująca. Była pewna, że powinna czuć coś w związku z kiełkującym w niej życiem- podniecenie, szczęście, a nawet frustrację, ale poza strachem paraliżującym ją za każdym razem gdy czuła jak rusza się jej dziecko nie czuła nic.

Luka- jej mąż zajmował się nią najlepiej jak mógł, karmiąc i kąpiąc ją kiedy nie radziła sobie sama oraz szepcząc jej w nocy do ucha. Zapewniał ją o tym jak bardzo ją kocha, mówił jej o tym jaka jest silna i o tym jaką będzie wspaniałą matką. Mimo tego większość swoich dni spędzała w łóżku. Wiedziała, że słowa Luki są szczere, lecz w żaden sposób nie mogły trafić do jej serca.
Pewnego dnia nie wytrzymał i kazał jej umówić się z psychologiem.
-Proszę- powiedział - Twój stan mnie przeraża. Boję się o ciebie i o dziecko.
Jego słowa wydały się jej trochę szorstkie, ale były skuteczną motwacją.
Rada lekarza była prosta; Kazał jej poprostu robić to co kocha każdego dnia.
Sceptycznie spisała krótką listę, Wyglądanie przez okno w słoneczny poranek, drzemka w świeżo upranych prześcieradłach, śpiewanie...
 Śpiewanie.

Od zawsze uważała, że czysty głos to jedyny "talent" który posiada. Śpiewane słowa często stawały się dla niej ucieczką.

A więc robiła to co uważała za słuszne. I po paru tygodniach coś zaczęło się dziać. Zaczęła zauważać małe przyjemne rzeczy wokół siebie. Powoli z każdą zanuconą piosenką do jej życia wracał kolor.


***

  Eyla od samego początku była samowolna.
-Poprostu jest do mnie podobna.-  Powtażała sobie Mira podczas długiego i wyczerpującego porodu.- Uparta jak wół.- 
Jej przeczucia potwierdziły się kiedy jej córka wyrosła na łobuza który całymi dniami zajmował się rysowaniem ścian, wyrywaniem kabli z gniazdek i innymi doprowadzającymi do szału jej matkę zajęciami.  Lecz dziewczynka posiadała grację i kreatywnośc które często zadziwiały i napawały jej matkę dumą. Tańczyła praktycznie odkąd zaczęła stawiać pierwsze kroki. Nawet w najgorsze dni gdy Mira była zła i zmęczona, kobieta uwelbiał wsłuchiwać się w bajki które dziewczynka tak często opowiadała swoim zabawkom. Dla małej wszystko było magiczne, a jej  oczarowanie światem było wprost zaraźliwe.

Eyla potrafiła być utrapieniem swojej mamy, lecz często miało na nią zbawienny wpływ. Pewnego wieczoru gdy kobieta tuliła do siebie małe ciałko dziewczynki usłyszała jej cieńki ale zdecydowany głosik

- Potrzebuje cię mamo. Zawsze tu będziesz prawda?
-Ja też cię potrzebuję skarbie. - odpowiedziała patrząc w jej niebieskie oczy. Chciała zapewnić ją, że zawsze będzie przy niej, lecz wiedziała, że nie może okłamywać dziewczynki. Nic nie trwa wiecznie. Na niektóre żeczy poprostu nie mamy wpływu.Gdy dotarła do niej ta myśl schowała twarz w ciemnych włosach córki by stłumić łzy które napłynęły jej do oczu.

Ray, ich drugie dziecko był całkowitym przeciwieństwem swojej ciągle chodzącej z głową w chmurach siostry. Cichy spokojny, twardo stąpał po ziemi. Był podobny do swojego ojca. Takie same jasnobrązowe włosy i ciemne oczy. W deszczowe dni często przychodził do salonu uginając się pod ciężarem albumu ze zdjęciami. Mereen głaskała wtedy jego miękkie włoski poatrząc na twarze z przeszłości uwiecznione na zdjęciach.

Gdy zaczął składać słowa w zdania, zauważyła, że jej syn potrafi patrzeć na niektóre rzeczy dojrzale jak na swój wiek. -Doskonale uzupełnia się ze starszą siostrą,- myślała patrząc jak zaczepnie szturcha siostrę ramieniem idąc w kierunku łąki na której mieli zamiar rozłożyć koc. Luka nie zdążył nawet usiąść, gdy dzieci śmiejąc się zaciągnęły go do zabawy. Gdy głosy całej trójki ucichły w oddali, oparła się o wielką jabłoń, kładąc ręce na nabrzzmiałym brzuchu. Lubiła to miejsce. Widziało ono jej najlepsze oraz najgorsze czasy. Widziało ją jako małą dziewczynkę i jej ojca bawiących się, oraz jej matkę zbierającą jabłka spod jabłonki, słyszało jej płacz po ich stracie, widziało także jej pierwsze spotkanie z Luką oraz tak wiele ważnych wydarzeń w jej życiu, że za każdym razem gdy je odwiedzała, napawało ją rodzajem "dobrego smutku". Było to szczęście zmieszane z nostalgią lekko ściskającą serce. Pomyślała, że kiedyś opowie starszym dzieciom historię tego miejsca, powie im ile dla niej znaczy, lecz za każdym razem gdy tu przychodzili odkładała tą rozmowę na inny termin. Jednak, teraz czuła, że nie może ukryć tego przed małą istotką kręcącą się w jej bruchu. Eyla i Ray byli już w pewnym sensie niezależni, lecz maleństwo ciągle było z nią połączone i czuło to co ona.
- Wszystko co musisz wiedzeć kochanie...- powiedziała cicho, wyrwwając z ziemi białego dmuchawca- To to, że w tym miejscu nauczyłam się, że nieważnie jak mocno będziesz czuł się skrzywdzony, nie ważne jak mocno zrani cię ten świat, życie zawsze potoczy się dalej przynosząc nadzieję, że jutro będzie lepsze. Nie pozwól by ktokolwiek wmówił ci coś innego.
Po tych słowach pozwoliła by wiatr uniósł do nieba  małe nasionka dmuchawca.


***


 Opuchnięte kostki, "areszt domowy" przez ostatnie tygodnie ciąży i ciągłe nudności były niczym w porównaniu z tym porodem. Po prawie dwóch dniach męczarni, w końcu na świat przyszła ledwie dwu-kilogramowa dziewczynka z burzą krótkich ciemnych włosków na głowie. Słowa położnej obijały się po głowie wycieńczonej Miry, lecz zagłuszał je widok małego zawiniątka w jej ramionach. Kobieta paplała coś o utracie krwi, lecz Mira była zbyt szczęśliwa  by zwrócić na to uwagę.

Jej maleństwo miało się dobrze. Zdrowa i cudowna. Nie. Zdrowa i idealna. W końcu mogła przytulić ją do siebie. Jak w takim momencie mogła martwić się czymkolwiek?
Liczyło się tylko to.
Spojrzała jeszcze raz na drobne ciałko, czując je zarazem blisko i daleko.
Położna znowu coś mówiła a razem z nią zaczął też mówić Luka, lecz ich słowa nadal do niej nie docierały.
-Mira?- coraz wyrażniej słyszała jego spanikowany głos- Mira!
Nie widziała żadnego śiatełka w tunelu ani zakapturzonej postaci z kosą. Czuła tylko dłonie mocno chwytające ją za ramiona, próbujące nią potrząść, prośby, obietnice, niebieskie oczy Eyli, oraz czarne tęczówki Ray'a. Uśmiech Luki budzący ją rano oraz zapach, śmiech jej rodziców i ciepło jej najmłodszej córeczki, bicie jej małego serduszka. 
Pomyślała wtedy, że życie składa się ze słodko-gorzkich momentów, że jest jak długie i powolnie wypowiedziane "Kocham cię" zmieszane z tak samo długim i wolnym "Żegnaj"
Czuła się taka zmęczona, jej powieki stawały się coraz cięższe. Czuła, też jakby przeżyła tysiąc żyć z Luką, Eylą,Ray'em, oraz małą ślicznotką w jej ramionach.

Śmierć zabrała ją tak, jakby przebijała igłą bańkę mydlaną. Szybko i bezboleśnie.



***


  Stała nad grobem na krórym zoslało wyryte imię i nazwisko takie same jak jej. Czasami złościła się na tatę, że dał jej imię mamy. Jej urodziny nigdy nie były dla niej szczęśliwym dniem. Tak jak co roku przklękła nad marmurową płytą muskając palcami słowa kołysanki pod datą urodzenia jej mamy oraz datą jej własnych urodzin. 

-Przepraszam cię mamo. - pomyślała - Mimo tego, że nie zdążyłam cię poznać przysięgam,że cię pamiętam. Pamiętam zapach twojej skóry, pamiętam jak mocno tuliłaś mnie do siebie, pamiętam twój ciepły śmiech. Gdy patrzę na słowa tej kołysanki czuję się jak byś ciągle była tu ze mną. Tata opowiadał jak bardzo mnie kochałaś. Mam nadzieję, że mimo naszych krótkich chwil razem, wiesz że, ja też cię kocham. - ciągnęła w myślach ścierając z policzków łzy wierzchem dłoni.- Często pojawiasz się w naszych snach, mamo. Eyla budzi się wtedy z płaczem, Ray leży wpatrzony wtedy w nicość, a ja czuję się sparaliżowana i przyklejona do łóżka nawet wtedy, kiedy w moich snach głaszczesz moje włosy i śpiewasz mi kołysanki. Tata nigdy nie nic nie pokazuje, ale cała nasza trójka wie, że tęskni za tobą jak.... jak... Nie potrafię nawet określić jak bardzo. Często mówi, że Eyla i ja jesteśmy tak piękne jak ty, albo że mamy twoje oczy włosy oraz głos, ale ja i tak wiem że na ten świat nigdy nie zejdzie już ktoś taki jak ty. Kocham cię mamo. I po raz setny przepraszam. I po raz tysięczny tęsknię. - wstała, głośno wdychając powietrze i wycierając spuchnięte oczy. - Muszę już iść. Jak co roku będziemy oglądać twoje zdjęcia razem z tatą, Eylą i Ray'em. Lecz ty dobrze wiesz, że nie potrzebuję zdjęć by cię pamiętać.

Ciągle słyszę twój śpiew.


...................................................................................................................................................................................................





Oto moje drugie opowiadanie (NARESZCIE ;D)  Jak wiecie zaczął się rok szkolny a ja oczywiście nawet po odrobieniu lekcji jestem zbyt leniwa by ruszyć cztery litery i wreszcie coś napisać. (Hańba mi.)  Mimo tego że ociągam się niemiłosiernie mam wiele nowych pomysłów. Więc szykujcie się na więcej :D

Dziękuję wszystkim który poświęcili swój czas by tu zajrzeć oraz przeczytać chociarz części moich "historii"
Kocham was :*

8 komentarzy:

  1. O jeny, to takie cudowne. Słodko-gorzka opowieść. Oh, kocham Twój styl.
    Czekam na więcej, więcej i więcej.

    Caqłuję i życzę weny,
    Atti ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadania! Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie piszesz, czekam na kolejny rozdział! :)


    http://neverstopdreaminggg.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. jejuuuuu nie można pozostać obojętnym na te opowiadania
    przyznam że oba mnie trochę przerażają xD
    będę wniebowzięta, jezeli będziesz je dodawać częściej I:
    help-thinking.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz słyszę, że kogoś przerażają xd

      Dziękuję ;)

      Usuń
  5. Świetnie piszesz, czekam na więcej.
    Obserwuję i zapraszam do mnie: http://paris2607.blogspot.com/2014/09/wishlist.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe ♥
    Tajemniczość, miłość matczyna, rodzinna, stara i zysk. Wszystko, czego idealne opowiadanie potrzebuje :3
    Pisz dalej, chętnie poczytam :*

    OdpowiedzUsuń